Autor:

Pisząc dla Państwa propozycje aktywności, w tym trudnym dla nas okresie epidemii, kładę szczególny nacisk na gotowanie z dzieckiem. Każdego dnia staram się upchnąć wspólne przygotowanie choćby jednego posiłku. Obrałam ten kierunek pogłębiania rozwoju dziecka, po przeczytaniu fantastycznej książki „Uśmiechnij się! Siadamy do stołu” Jespera Juula. Ten Pan zaskakuje mnie za każdym razem, pokazuje drogi, które w swej prostocie są genialne. W obecnych czasach przekombinowanych teorii wychowania, Jesper udowadnia, że wystarczy korzystać z obecnego otoczenia dziecka, naturalnych reakcji naszego organizmu i traktować dziecko jak „dorosłą” jednostkę, aby odnieść sukces wychowawczy.

Bierzemy na warsztat książkę – zacznijmy od stwierdzenia, iż kuchnia jest sercem całego domu ?. Duński terapeuta rodzinny przekonuje, że “czas przeznaczony na zakupy, gotowanie i wspólne jedzenie jest wartościową i rozsądną inwestycją w rodzinę”. Nawet jeśli dziecko nie angażuje się w kuchenne czynności, mimowolnie zagląda do rodziców przygotowujących posiłek, zagaduje, pyta, docieka dlaczego potrawa musi być wykonana w taki, a nie inny sposób. Dziecko uczy się w ten sposób oswajania i radzenia sobie z rzeczywistością, nie tylko tą związaną z poświeceniem czasu i serca na zrobienie posiłku kosztem przyjemniejszych zajęć. Dziecko również stawia czoła sytuacji, w której rodzice mówią wprost, że obecnie nie mają dla niego czasu. W dobie „strasznego dzieciocentryzmu”, jest to twardy orzech do zgryzienia dla młodego człowieka. Mimo frustracji, jaką z pewnością pokaże, dziecko odbędzie świetny trening życia we wspólnocie

Jesper Juul pokazuje również, jak poradzić sobie z negatywnymi nawykami dziecka podczas posiłku. Dla niedowiarków – wystarczy tydzień, aby zmienić posiłki z gehenny na przyjemną aktywność rodzinną. Oczywiście należy pamiętać, że wychowywanie dziecka to ciągła praca – nie można opaść na laurach po osiągnięciu pierwszych efektów. Dzieci są po trosze jak stare, tradycyjne zegraki, trzeba je regularnie nakręcać, by dobrze funkcjonowały. I nie ma w tym niczego złego – przy odpowiedniej dawce uczuć, troski i pozytywnego nastawienia, dziecko nawet nie odczuje, że jest „nakręcane” ?.

Bardzo ważnym zagadnienim poruszanym w książce jest kategoryczny zakaz wprowadzania współodpowiedzialności rodzica i dziecka dotyczącej nawyków żywieniowych. Złe mechanizmy dotyczą przedewszystkim niejadków. Rodzice bardzo często dają do zrozumienia dziecku, że jest analizowane, obserwowane i są powodem niepokoju i troski rodziców. Nie zdajemy sobie sprawy, że takim podejściem, tylko powiększamy gulę w gardle dziecka, przez którą nie przejdzie nawet najmniejszy kęs. Wszelkie spostrzeżenia i obawy należy dzielić z partnerem na osobności.

Dodatkowo Juul pomaga wpoić dzieciom szacunek do jedzenia, jak zachęcić do wspólnego gotowania oraz jak ustalić granice w kuchni?.

Już nie mogę się doczekać, kiedy wprowadzę zalecenia autora podczas pobytu dzieci w przedszkolu. To ekscytujące, kiedy poznajemy nowe spojrzenie na znany temat i możemy wprowadzić zmiany. I to z pewnością pozytywne zmiany. W dodatku, głęboko wierzę, że Wy również przeczytacie tę książkę – i uderzymy w rozwój dzieci ze zdwojoną siłą ? Współpraca to wspaniała sprawa! Buziaki.