Autor:

Hierarchia potrzeb dorosłego człowieka zaproponowana przez amerykańskiego psychologa A. Maslowa opiera się na założeniu, że najpierw zaspokoić musimy podstawowe niższe potrzeby, tj. potrzeby fizjologiczne, bezpieczeństwa, przynależności, żeby skutecznie rozwijać i realizować potrzeby wyższego rzędu dotyczące statusu i samorealizacji.

Trochę inny model dotyczący potrzeb dzieci proponuje psycholog Jeffrey Young. Jego model podobnie jak u Maslowa opiera się na założeniu, że w życiu każdego człowieka muszą być zaspokojone pewne uniwersalne potrzeby emocjonalne, aby prawidłowo rozwijać się, budować satysfakcjonujące związki, realizować nasz potencjał. Te potrzeby są obecne praktycznie na każdym etapie naszego życia. Jeffrey Young wymienia 5 elementarnych potrzeb dzieci, wśród których jest:

1) potrzeba bezpiecznego przywiązania,

2)potrzeba autonomii,

3) potrzeba poczucia własnej wartości,

4) potrzeba spontaniczności i zabawy,

5) potrzeba realnych granic i samokontroli.

Wydaje się oczywistym, że każdy rodzic stara się zaspokoić potrzeby dziecka na satysfakcjonującym je poziomie. W praktyce okazuje się, że często jako rodzice nie rozumiemy lub nie dostrzegamy niektórych potrzeb dzieci.

1) Potrzeba bezpieczeństwa - oczywista i najważniejsza potrzeba, dotyczy stabilnego środowiska, w którym przebywa dziecko, wsparcia i opieki. Dziecko potrzebuje mieć poczucie, że cokolwiek się wydarzy w jego życiu, ma zawsze do kogo się zwrócić. Jeśli rodzic/opiekun jest dostępny fizycznie i psychicznie, w dziecku rozwija się podstawowa ufność i poczucie bezpieczeństwa. Jeśli rodzic opuszcza dziecko z powodu choroby, rozwodu, śmierci, pozostawia to trwały ślad na jego psychice. Innym zagrożeniem dla poczucia bezpieczeństwa dziecka jest psychiczna nieobecność rodzica, który jest pogrążony pracą lub zaangażowany w inne aktywności. Często widzę rodziców w parku czy nawet na dniach adaptacyjnych w przedszkolu, którzy z zaangażowaniem patrzą w smartfony i zerkają od czasu do czasu na swoje dziecko. To jest właśnie nieobecność psychiczna, dziecko w takim kontakcie będzie domagało się większej obecności, będzie krnąbrne lub płaczliwe, dopóki rodzic nie zwróci na nie całej swojej uwagi. Wystarczy jedna osoba w życiu dziecka, która zapewni prawdziwą miłość, czułość, zainteresowanie, zrozumienie i swój czas. Oprócz rodziców, dla dziecka ważne są też więzi społeczne. Poprzez przyjaźnie i należenie do jakiejś grupy dziecko potwierdza swoją akceptację i ważność. Jeśli dziecko i/lub jego rodzina w jakiś sposób odróżniają się od otoczenia – ze względu na sprawność, wygląd, wyjątkowe uzdolnienia, wyznanie, status społeczny, poziom wykształcenia, zasób materialny, częste przeprowadzki – to może być mu trudniej nabrać umiejętności społecznych i tworzyć udane relacje z innymi osobami. Czuje wtedy samotność i odizolowanie, zamyka się we własnym świecie.

2) Potrzeba autonomii to potrzeba, której nie widać u osób dorosłych, gdyż z założenia dorośli są autonomiczni. Natomiast często jest niedostrzegana lub lekceważona przez opiekunów u dzieci. Szczególnie widać ją u tzw. ,,niegrzecznych‘’ dzieci, które gryząc, krzycząc czy kładąc się na podłodze oprotestowują naciski dorosłych. Rodzice, nauczyciele, dziadkowie często wiedzą lepiej niż dziecko. Dotyczy to szczególnie jedzenia, ubrania, czasu przeznaczonego na zabawę. Tymczasem dziecko potrzebuje uczyć się bycia niezależnym. Dziecku powinno się pozwolić na samodzielne podejmowanie małych decyzji i dokonywanie wyborów, bez krytyki i oceniania. Rodzice nadopiekuńczy, którzy zniechęcają dziecko do samodzielnych decyzji, w gruncie rzeczy tłamszą je i prowokują zachowania albo zależnościowe, albo buntownicze.

3) Potrzeba poczucia własnej wartości. Skutki tej niezaspokojonej potrzeby widać najczęściej dopiero u dorosłych. Sztuką jest kochać dziecko miłością bezwarunkową, za sam fakt bycia i istnienia. Dziecko, od którego oczekuje się dobrych ocen, bycia grzecznym, realizowania wymarzonej przez rodzica pasji, uczy się, że trzeba zasłużyć na miłość i uznanie innych. Dla zdrowego poczucia własnej wartości dziecko nie może być stale krytykowane, zawstydzane, karane, porównywane i zmuszane do sprostania wysokim wymaganiom . W ,,kochającej’’ rodzinie jest miejsce na okazywanie swoich słabości, nieporadności, lęków. Takie dziecko nie boi się popełniać błędów, jest wspierane i zachęcane do wielokrotnych prób, ma realistyczny, a nie idealistyczny obraz siebie.

4) Potrzeba autoekspresji. Dopiero, gdy zostaną zaspokojone wymienione wyżej potrzeby, tworzy się u dziecka miejsce na autoekspresję i rozwój talentów. Zasadniczą wartością jest tu dawanie dziecku wolności, bo pomimo swojej zależności od rodziców jest ono od początku suwerenną jednostką. Wolność ta dotyczy wyboru zainteresowań, czasu na „nicnierobienie”, swobodnej zabawy. Dorośli, nie rozumiejąc tej potrzeby, próbują ją zdusić lub wypełnić czas dziecka jak największą ilością zajęć, które według nich są wartościowe. Brakuje czasu na zabawy w parku czy piaskownicy, na radość skakania po kałużach, jazdę na rowerze czy eksperymenty w kuchni. Kalkulujemy, jaka umiejętność może być korzystna w przyszłości. Skutkuje to tym, że od najmłodszych lat dzieci czują presję sukcesu i perfekcji, nie znając tak naprawdę swoich mocnych stron i nie czując ekscytacji przy podejmowanych zadaniach. Dzieci stają się znudzonymi konsumentami dostarczanych im rozrywek. Widzę często na zajęciach, jak szybko nudzi ich zabawa, gra czy rozmowa. Dopiero gdy dostają swobodę w wyrażaniu siebie i podejmowaniu decyzji, powstają małe arcydzieła. Tylko dziecko, którego pragnienia zostały uznane i spełnione, wyrasta na autonomiczną i pewną siebie jednostkę.

5) Potrzeba realnych ograniczeń. Dziecko potrzebuje dojrzałego przywództwa – ani kompletna samowola, ani zbyt sztywne reguły nie służą prawidłowemu rozwojowi. Małe dzieci zawsze badają granice: mogą spróbować uderzyć tatę, by zobaczyć, co się stanie, sprawdzają, na ile mogą postawić na swoim. Rozwścieczone, złośliwe i kapryśne dzieci, które tarzają się po podłodze i wykrzykują, jak bardzo nienawidzą mamy, która nie chce im kupić kolejnej zabawki, nigdy takie się nie urodziły. To rodzicom lub dziadkom możemy podziękować za nadmierną pobłażliwość i słabe ograniczenia. Gdy rodzice na wiele sposobów rozpieszczają i pobłażają swoim dzieciom, to wychowują małych tyranów, którzy kontrolują własnych rodziców. Jako rodzice chcemy przychylić nieba dzieciom i usunąć wszystkie problemy, jednak realny świat taki nie jest. Dlatego warto uczyć dzieci tolerowania frustracji i odkładania gratyfikacji w czasie oraz szukać balansu między potrzebami dziecka, a naszymi oczekiwaniami i ograniczeniami.